Podczas niedawnej konferencji wysłuchałem prezentacji Wojciecha Froelicha, w której zaprezentował różnorodne programy typu CAT, o których w dużej części nigdy nie słyszałem. Prawdę mówiąc trochę mi to otwarło oczy na różnorodność dostępnych narzędzi. Żeby było jasne – mój folder w menu mieszczący programy do tłumaczeń liczy jakieś siedem pozycji, a kilka innych programów znam ze słyszenia – jednak różnorodność i tak nieco mnie zszokowała. Postanowiłem zapoznać się z ofertą konkurencji Tradosa, mimo wszystko wciąż przewodzącego na rynku. Okazja nadarzyła się dość szybko – przeglądając różne fora internetowe trafiłem na informację, że firma Across Systems oferuje bezpłatnie swój program w wersji przeznaczonej dla freelancerów. Zarejestrowałem się, ściągnąłem i wypróbowałem. Warto?
Cóż, firma wycenia swój produkt, Across Personal Edition na 980 Euro. Po zarejestrowaniu się na stronie firmy można ściągnąć program i po otrzymaniu kodu rejestracyjnego, zainstalować i pracować w nim. Moim zdaniem to bardzo dobre posunięcie ze strony firmy – umożliwia zwiększenie bazy tłumaczy, co przekłada się na liczbę klientów, którzy zechcą zapłacić za wersję serwerową programu.
Jedną z istotnych funkcji Across Personal Edition jest fakt, że może on działać w dwóch trybach – jako Standalone Personal Edition, i jako Standby Remote Client. W pierwszym trybie pracujemy na własnych tekstach i bazie danych, w drugim łączymy się z serwerem klienta i program pracuje na zdalnym serwerze, bez dostępu do zasobów lokalnych. Ten tryb pracy wymaga otrzymania od klienta klucza aktywacyjnego zawierającego dane połączenia, co jest dość wygodnym rozwiązaniem dla nas (bo wystarczy odebrać pocztą klucz, wskazać go programowi i już można pracować, nie martwiąc się konfiguracją), i dla klienta, który zachowuje pełną kontrolę nad plikami.
Sam program oferuje środowisko zintegrowane – co to znaczy? Po uruchomieniu Acrossa w trybie Personal Edition wita nas ekran z listą możliwych zadań. Można z niego przejść do poszczególnych części programu lub wykonać określone zadania. Mamy do dyspozycji:
- zarządzanie listą klientów (Relations),
- zarządzanie listą projektów (Projects),
- przejście do swoich projektów,
- przejście do swoich zadań,
- cztery kreatory (Project, Alignment, Check-out, Reports),
- zarządzanie pamięcią tłumaczeń (crossTank),
- zarządzanie listami terminologii (crossTerm).
Moduł Relations umożliwia stworzenie bazy danych klientów, zawierającej dość szczegółowe informacje, włącznie z listą osób kontaktowych czy danymi o stawkach. Do klientów można przypisywać projekty (czyli generalnie tłumaczenia), co umożliwia nie tylko szybkie wyświetlenie listy zleceń wykonanych dla danego klienta, ale np. przypisanie wyższej wartości podstawieniom z TM tłumaczeń wykonywanych dla jednej firmy.
Moduł Projects umożliwia tworzenie i zarządzanie projektami. Nowy projekt możemy utworzyć w tym oknie, albo korzystając z kreatora, możliwe jest też zaimportowanie plików z innych programów CAT czy skorzystanie z funkcji Align w celu wciągnięcia do bazy tłumaczeń przygotowanych bez pomocy tego rodzaju oprogramowania.
Across oferuje dość rozbudowane możliwości zarządzania terminologią, włącznie z funkcją ekstrakcji terminów z tłumaczonych plików wcelu stworzenia glosariusza pomocnego w późniejszym tłumaczeniu. Pamięci tłumaczeń wszystkich projektów dostępne są centralnie, ale o wadze ewentualnych podstawień decyduje kontekst – można dowolnie skonfigurować różnice procentowe dla klientów i dziedzin (domyślną listę można uzupełniać własnymi kategoriami). Dostępne są różne role – od terminologa, przez tłumacza, redaktora i korektora, do osoby zajmującej się techniczną obróbką plików. Sama praca odbywa się w środowisku programu z układem „tabelkowym” i przy domyślnych ustawieniach wymaga dość dużego ekranu. Po stworzeniu projektu pliki importuje się do programu, po zakończeniu pracy eksportuje się przetłumaczone pliki (trochę analogicznie jak w przypadku TagEditora z pakietu Trados).
Przepracowałem w programie kilka dni, wykonując dwa, stosunkowo niewielkie tłumaczenia. I prawdę mówiąc mam mieszane uczucia. Across sprawia wrażenie niedopracowanego. Jednym z podstawowych problemów jest fakt, że cała dokumentacja dołączona do programu – instrukcje w PDF i pliki pomocy – dotyczą wersji serwerowej, nie Personal Edition, która pozbawiona jest przede wszystkim części administracyjnej, co zdecydowanie zmienia sposób wykonywania wielu czynności, zdecydowanie je komplikując. Ponadto wiele bardzo fajnych w zamyśle funkcji działa… tak sobie. Przyjrzyjmy się kilku z nich:
Ekstrakcja terminologii. Genialna rzecz, umożliwia stworzenie glosariusza i ujednolicenie terminologii w całym tłumaczeniu. Ale… jeśli wciągniemy do programu kilka plików, listę terminów tworzymy dla każdego osobno, co jest lekkim absurdem, jako że chodzi o stosowanie jednakowych tłumaczeń we wszystkich plikach. Można to obejść, tworząc dodatkowy plik zawierający treść wszystkich pozostałych, ale.
Listy kontroli jakości. Po oznaczeniu tłumaczenia dokumentu jako ukończone, wyświetlana jest lista kontroli jakości zawierająca wyliczenie błędów w różnych kategoriach (niezgodność z terminologią, słownik ortograficzny itp.). Mamy do wyboru zignorowanie ich, lub powrót do edycji. Ale co nam po liście, skoro oprócz liczby błędów nie podaje gdzie się znajdują? Należy sprawdzić każdy segment, czy nie ma tam jakiegoś błędu. Oczywiście nie ma mowy o uwzględnianiu fleksji w sprawdzaniu glosariusza.
Sprawdzanie pisowni. O ile moduł sprawdzania pisowni działa bardzo dobrze (można skorzystać ze słownika Worda), to brak możliwości dodawania słów do słownika, co przy tekście naukowym prowadzi do mnożenia „błędów”, których liczbę podaje nam moduł kontroli.
Zapis tłumaczenia do TM. Tłumaczenia zapisywane są do bazy danych (TM, crossTank) standardowo dopiero po zakończeniu tłumaczenia dokumentu, bądź po redakcji. Ponieważ segmentami (komórkami tabeli) są akapity, dysponujemy pewną elastycznością przy podziale ich na zdania. W przypadku zmiany liczby zdań w segmencie, przed zapisaniem segmentu do bazy zostanie wyświetlone okno z możliwością przypisania np. dwóch zdań tłumaczenia do jednego zdania tekstu źródłowego. To jest miłe. Jeśli program stwierdzi na tym etapie różnice między liczbami w segmencie źródłowym a docelowym, mamy możliwość edycji tekstu w celu poprawienia błędu. Ale – zostanie poprawiony tylko tekst, który trafia do TM – nasze tłumaczenie pozostanie dalej z błędem.
Redakcja i korekta. Z podręcznika wynika, że tekst tłumaczenia można zmieniać na etapie redakcji i korekty. W praktyce nie udało mi się nic zmienić w redakcji, jedynie w korekcie. Dziwne.
Kalendarz. W programie dostępny jest kalendarz, w którym można zapisywać dostępność, wykonywane projekty, dni wolne itp. Ale wywołanie go możliwe jest tylko z poziomu tłumaczenia – nie jest on dostępny na etapie tworzenia projektu czy w oknie Relations, co uważam za wyjątkowy absurd. Wbudowany kalendarz potrzebny jest właśnie na etapie przyjmowania/tworzenia projektu, a nie w środku pracy…
Dodatkowo należy sobie zarezerwować sporo czasu na etapie tworzenia projektu, podczas importu plików do bazy danych Acrossa. Na moim – dość szybkim – komputerze program importował pliki z prędkością ok. 900 słów na minutę (prawie pół godziny przy 8 plikach o łącznej objętości 25 tys. słów). Nie można go też z tym zostawić, bo co chwila wyskakują różne okienka z komunikatami. Dość nieczytelnie wyglądają też raporty programu (np. z analizy projektu), choć może to tylko kwestia przyzwyczajenia i nauczenia się ich czytania.
Werdykt
O ile w pierwszej chwili Across oczarował mnie swoimi możliwościami i filozofią, to już po dwóch dniach pracy urok zdecydowanie osłabł. Niewątpliwie jest to solidny program o sporych możliwościach, który pozostanie na trwałe w arsenale moich narzędzi, ale wątpię bym – znając już ograniczenia – zdecydował się na wydanie blisko tysiąca euro na jego zakup, gdyby narzędzie rzeczywiście było płatne.
Program można pobrać stąd.
5 pings