Jun 08

Trados Studio 2009 – pierwsze wrażenia

W ubiegłym tygodniu firma SDL wypuściła nową wersję swojego flagowego produktu w kategorii narzędzi CAT – Trados Studio 2009.  Zapowiadano gruntowne zmiany w interfejsie i sposobie działania programu, a informacjom prasowym o nowym programie nieodłącznie towarzyszyła garść nazw z wielkiej litery, oznaczających Nowe Wspaniałe Technologie. Mam za sobą pierwszy dzień pracy w Trados Studio i poniżej zamieszczam pierwsze wrażenia.

1. Instalacja

Po otrzymaniu maila z informacją o realizacji zamówienia przeklikałem się na stronę producenta i zacząłem ściągać pakiet Trados Studio 2009 i Multiterm 2009. Nie trwało to zbyt długo, bo łącznie oba instalatory mają poniżej 400 MB. Natychmiast po ściągnięciu uruchomiłem instalację. Instalator bez pytania mnie zaczął dociągać brakujące składniki… czyli instalator #Net. Cóż, skoro go potrzebuje… problem w tym, że ściągnął tego ponad 6 GB. A to już trochę trwało. Potem pojawił się kolejny problem – Trados Studio 2009 (TS) odmówił zainstalowania się w systemie z Multiterm 2007. Trochę mnie to zdziwiło, ale cóż. Po odinstalowaniu Multiterma 2007 instalację udało się powtórzyć, tym razem bez problemów. Co ciekawe, nie miałem najmniejszych problemów z rejestracją programu, choć z wątku na Proz.com wynikało, że będzie konieczne deaktywowanie Tradosa 2007, aktywacja 2009 i ponowna aktywacja 2007 kluczem z ograniczeniem czasowym (rocznym). Nie musiałem robić nic takiego i poprzednia wersja Tradosa nadal działa na dotychczasowej aktywacji. Na deser zainstalowałem jeszcze Multiterma 2009 – już bez żadnych niespodzianek.

2. Tworzenie projektu

Rozpoczęcie pracy. Na dzień dobry zupełnie nowy układ programu, na szczęście znany już z prezentacji prowadzonych przez firmę SDL. Postanowiłem dokończyć w nowym TS projekt, nad którym właśnie pracowałem, obejmujący 4 pliki, z których dwa były już przetłumaczone w całości, a trzeci w połowie – całość na 80k słów. Tworzenie nowego projektu jest procedurą dość prostą, choć długotrwałą i wymaga mnóstwa klikania. Wszystko odbywa się przez kreatora. Oczywiście musiałem skonwertować TM na nowy format. Po czym na samym końcu, w oknie importu plików dowiedziałem się, że nic z tego – TS może zaimportować wyłącznie pliki jednojęzyczne. Czyli nie skończę starego projektu w nowym programie…

Na szczęście akurat przyszło niewielkie zlecenie – jeden plik PDF, około 7 tysięcy słów. Postanowiłem spróbować szczęścia z nim. Stworzyłem nowy projekt i nową pamięć. Dodałem też kilka pamięci o zbliżonej tematyce jako pamięci pomocnicze, do przeszukiwania dla funkcji „Concordance search” – muszę przyznać, że ta funkcja TS 2009 bardzo mi się podoba. Wybieramy dowolną ilość pamięci zaznaczając, która(-e) ma być aktualizowana, a które tylko przeszukiwane. Następnie dodałem bazę terminologiczną multiterma – choć miałem z tym trochę problemów. W Multitermie 2007 tworząc bazę mogłem nadać jej dowolną nazwę, choć nie miało to żadnego wpływu na nazwę pliku – pliki baz terminologii nazywane były wg. wewnętrznego schematu, z kolejnymi numerami. W zasadzie nie miało to znaczenia, bo Multiterm i tak wyświetlał nazwę bazy, nie pliku. Tym czasem przy dodawaniu bazy mulititerma do projektu w TS 2009 program wyświetlił mi okienko, w którym mogłem sobie znaleźć pliki baz danych. O wyjątkowo znaczących nazwach w rodzaju mxw_12.mdb. Porażka. Na szczęście po kilku próbach udało się znaleźć tę właściwą bazę. Potem jeszcze import pliku, analiza i można jechać z tłumaczeniem.

3. Tłumaczenie

Zacząłem od wypróbowania reklamowanej funkcji TS 2009, czyli tłumaczenia wprost pliku PDF. Niestety, okazało się to całkowitą pomyłką. Segmentacja zaproponowana przez Tradosa była zupełnie absurdalna i wyglądało to gorzej, niż po prostym skopiowaniu treści pliku do Worda. Cóż, trzeba było poświęcić chwilę na wyciągnięcie i przyzwoite przygotowanie tekstu – na szczęście nie było tam nic szczególnie skomplikowanego, nawet tabele miały prosty układ. Wciągnąłem plik do projektu, ponowiłem analizę i zacząłem tłumaczenie od nowa.

Praca w układzie tabeli nie jest tak straszna, jak się obawiałem. Jest trochę niewygodnie, przyzwyczaiłem się patrzeć nad tłumaczony tekst, nie obok, ale przypuszczam, że po kilku-kilkunastu dniach pracy jakoś się przestawię. Fantastycznie sprawdza się funkcja AutoSuggest – na razie podsuwa mi tylko wpisy z bazy multiterma, ale na potrzeby tego projektu to w zupełności wystarczy. Nowe terminy można sobie dopisać w stosownym okienku, albo przygotować sobie listę słów dla AutoSuggest (funkcja płatna osobno, na razie dostępna w ramach promocji) – jednak do tego wymagana jest TM zawierająca minimum 25 tys. jednostek.

Domyślnie tagi rozpoznane w tekście są ukryte, tekst wyświetlany jest w formatowaniu źródłowym. Ponieważ zdecydowanie wolę pracować z tagami, odszukałem funkcję przełączenia ich wyświetlania. Niestety, jest problem z ich wstawianiem. Dostępne są dwa sposoby wstawiania tagów: ctrl-kliknięcie taga w segmencie źródłowym powoduje skopiowanie go do segmentu docelowego. Przy czym kopiowana jest od razu para tagów, tj. otwarcie i zamknięcie (np. kursywy). Drugi sposób to wywołanie z klawiatury (albo menu) funkcji QuickPlace. Wyświetlane jest okienko z listą „placeables” w segmencie źródłowym. Ale… z listy można coś wybrać tylko za pomocą myszy (a więc tracimy czas na odrywanie rąk od klawiatury), a poza tym nie są wyświetlane tagi, a jedynie formatowanie, którego dotyczą. Wybranie formatu również powoduje wstawienie od razu pary tagów.

Przy pracy nad tabelami fantastycznie sprawdza się funkcja automatycznej propagacji. Przetłumaczenie segmentu „71.6%(47.6 to 85.5)” na „71,6% (47,6 do 85,5)” sprawiło, że wszystkie segmenty o analogicznej strukturze zostały automatycznie zmodyfikowane, oczywiście przy zachowaniu właściwych wartości liczbowych. Całoś trochę psuje fakt, że program nie odróżnia dywizu od półpauzy (minusa), podstawiając wszędzie dywizy.

Kolejną świetną cechą programu jest możliwość podglądu na żywo – w pliku Worda tłumaczenie jest automatycznie podstawiane po zatwierdzeniu segmentu, dzięki czemu od razu widać, jak wygląda okolica tłumaczonego tekstu.

Zdecydowanym minusem pracy jest fakt, że w ciągu około 8 godzin pracy Trados Studio 2009 wykonało cztery zwisy. Program po prostu przestawał reagować w trakcie pisania i trzeba było uciekać się do zabijania procesu. Na plus można zaliczyć fakt, że za każdym razem traciłem jedynie aktualnie tłumaczony segment – wszystkie wcześniejsze były zachowane. Drugą uciążliwością jest problem z kopiowaniem – po godzinie-dwóch pracy TS przestaje reagować na polecenia kopiuj/wklej. Raz zostałem też poczęstowany komunikatem, że program ma za mało pamięci, by kontynuować pracę – biorąc pod uwagę, że zajęty był tylko 1 GB z dostępnych 2, wyglądało to trochę dziwnie. Nie polecam też przełączania okien w tryb „floating”, bo w moim wypadku skończyło się to ich skakaniem po wszystkich desktopach i problemami z przełączeniem na zwykły tryb zadokowany. Kolejna wada programu to brak możliwości wykonania „szybkiej” analizy plików – nie da się tego zrobić bez stworzenia projektu. Zapewne można to obejść tworząc projekt z pustą TM i w razie potrzeby dodając do niego pliki do analizy – tylko czemu zmuszać tłumaczy do takiego kombinowania?

Jutro i ciąg dalszy pracy, będę mógł przetestować funkcje kontroli jakości i sprawdzić wygląd pliku wynikowego (choć tu raczej nie powinno być niespodzianek). Jak na razie wrażenia mieszane – niektóre rozwiązania bardzo dobre, ale całość sprawia wrażenie niedopracowanego. Mam nadzieję na szybką aktualizację, która usunie błędy i niedoróbki.

Leave a Reply

Your email address will not be published.