Zazwyczaj gdy mowa o programach typu CAT przychodzi na myśl ciężka artyleria w rodzaju Tradosa, SDLX czy DejaVu. Programy te nie tylko są wielkie, ale też kosztują naprawdę spore pieniądze. Czy jednak rzeczywiście trzeba zapłacić kilkaset euro za przywilej uproszczenia i przyspieszenia pracy przy tłumaczeniach? Otóż wcale nie. Można skorzystać z darmowej OmegiT, która jednak nie oferuje zbyt rozbudowanych funkcji i tłumaczenie w niej dokumentu z rozbudowanym formatowaniem może być bardzo uciążliwe. Istnieje jednak jeszcze jedna możliwość – tani, polski program CafeTran o bardzo dużych możliwościach.
CafeTran napisano w języku Java. Oznacza to, że może działać pod dowolnym systemem operacyjnym – nie tylko Windows, ale i w systemach MacOS oraz Linuks. To bardzo dobra wiadomość dla tłumaczy, którzy chcieliby pracować w środowisku innym niż MS Windows – oferta programów dla nich wciąż jest niewielka. Instalacja CafeTran jest też niewiarygodnie mała – zajmuje na dysku niecałe 4 megabajty. Nie znaczy to jednak wcale, że program niewiele może. Wręcz przeciwnie. Możliwości silnika CafeTrana są bardzo duże. Zacznijmy może od tego, co program potrafi:
– Tłumaczenie plików .docx (natywny format MS Word 2007) i .odt (format plików OpenOffice). Tłumaczenie plików .doc (starszy format MS Word) możliwe jest albo przez zapisanie ich w formacie .docx w MS Word 2007, albo jako .odt w darmowym Writerze z OpenOffice. Ponadto obsługiwane są pozostałe formaty pakietów MS Office 2007 (Excel i PowerPoint) oraz ich odpowiedniki w OpenOffice.
– pliki w formatach HTML i XML
– pliki .ttx programu TagEditor z pakietu Trados
– pliki programów iWork, AbiWord i KWord
– pliki tekstowe.
Ponadto CafeTran potrafi współpracować z systemowym schowkiem, dzięki czemu możliwe jest tłumaczenie tekstów z programów niechętnych do współpracy, bądź plików w nieobsługiwanych wprost formatach. Rozwiązanie to jest bardzo podobne do zasady działania programu T-window for Clipboard z pakietu Trados, które już kilka razy niezwykle ułatwiało mi życie, na przykład przy tłumaczeniu bardzo złożonych plików Excela, w których tłumaczone miały być tylko niektóre komórki. CafeTran też to potrafi, co jest dużym plusem.
Miły jest również fakt, że CafeTran radzi sobie z dwujęzycznymi plikami .docx przygotowanymi w Tradosie. Oznacza to, że można w nim tłumaczyć dla zleceniodawców (np. biur tłumaczeń) korzystających z Tradosa – wystarczy poprosić o przysłanie przesegmentowanych plików i pamięci w formacie TMX, a nie będzie problemu z odesłaniem gotowego tłumaczenia w odpowiedniej postaci.
Podobnie jak najnowszy Trados, program potrafi pracować równocześnie z wieloma pamięciami TM, choć może przydałaby się opcja ich gradacji, albo kolejności wyświetlania wyników dopasowań. Miłym bonusem jest możliwość „złożenia” dowolnej liczby pamięci w jedną.
Skoro mowa o pamięci, dochodzimy do największego atutu CafeTrana – potężnego (w sensie możliwości) mechanizmu przeszukiwania pamięci oraz dopasowywania nie tylko całych segmentów, ale również ich części. Technika tzw. „subsegment matching” jest ostatnio bardzo popularnym tematem wśród programów CAT i wprowadzają ją wszystkie większe firmy. O ile mi wiadomo pionierem był Atril z programem DejaVu. Subsegment matching rewelacyjnie działa w MemoQ i chwalił się nim Trados w Studio 2009, choć realnie niczym takim nie dysponuje. Ale wróćmy do CafeTrana. W trakcie pracy z pamięcią TM (albo wieloma pamięciami) po otwarciu nowego segmentu wyświetlane jest podstawienie z TM (jeśli jest) oraz „tłumaczenie automatyczne”, będące rekonstrukcją segmentu na podstawie tłumaczeń fragmentów znalezionych w TM. Rozwiązanie to sprawdza się całkiem nieźle w przypadku stosowania średniej wielkości (kilka-kilkanaście tysięcy TU), ściśle tematycznych pamięci. Wyświetlane są też dopasowania rozmyte z fragmentami, z których złożono sugerowane tłumaczenie automatyczne. W przypadku występowania w TM większych subsegmentów, wystarczy je zaznaczyć w oknie trafień, a tekst zostanie automatycznie skopiowany do okna edycji. Może to bardzo przyspieszyć pracę. Z drugiej strony, przy dużych pamięciach (rzędu kilkuset tysięcy TU) lista trafień z pojedynczymi słowami jest tak długa, że trudno odszukać na niej te dłuższe subsegmenty. Do kopiowania fragmentów trzeba też użyć myszy, co wiąże się z oderwaniem rąk od klawiatury (użycie skrótu klawiaturowego powoduje skopiowanie całego segmentu z fragmentem dopasowania).
Samo tłumaczenie w programie przebiega sprawnie i wygodnie. Bardzo dobrze i wygodnie działa system kopiowania znaczników z segmentu źródłowego. Z drugiej strony ich obsługa pozostawia trochę do życzenia – po pierwsze segmenty dzielone są na znacznikach (i to nawet w przypadku segmentów już zapisanych w TM), po drugie – znaczniki nie są zapisywane w pamięci, zastępuje je spacja. Zapewne w codziennym użytkowaniu nie jest to bardzo uciążliwe, ale stanowiło nieustanne źródło frustracji w moich testach, w których wielokrotnie „tłumaczyłem” ten sam, specjalnie spreparowany plik. Powiększanie przedwcześnie podzielonego segmentu jest bardzo proste, gorzej z dzieleniem nadmiernie rozbudowanego tekstu, co nie zawsze działa.
Unikalną funkcją programu jest możliwość pracy z plikami graficznymi. Możliwe jest tłumaczenie w programie tekstu na skanach, które wyświetlane są w jednym z okien. Przyznam, że nie bardzo przekonuje mnie przydatność tej funkcji, bo z braku tekstu źródłowego w formie elektronicznej nie sposób korzystać z TM, choć można szybko przeszukiwać dostępne zasoby słownikowe, wcześniejsze TM, czy glosariusze. Wydaje mi się, że prościej byłoby po prostu przeprowadzić OCR zeskanowanego tekstu. Bardziej przydatna (moim zdaniem) jest możliwość wykorzystania plików graficznych jako materiału referencyjnego, np. w przypadku zeskanowanych słowników.
Jak większość pakietów CAT, CafeTran umożliwia wykonanie procedury tzw. „align”, czyli utworzenia pamięci tłumaczeń z istniejących plików z tekstem oryginalnym i przetłumaczonym, dzięki czemu można w przyszłości w prosty sposób korzystać z efektów wcześniej wykonanych tłumaczeń.
Dodatkowo CafeTran oferuje możliwość współpracy z serwisem Google Translate, oferując jako jedną z opcji podstawienia maszynowe tłumaczenie segmentu. Niestety, w przypadku tekstów technicznych takie tłumaczenie nadal przeważnie generuje wyniki mogące co najwyżej rozbawić czytelnika, dlatego poza jedną próbą, w ogóle się tą funkcją nie zajmowałem.
Osobną kwestią jest interfejs programu i sposób pracy z nim. Nie będę ukrywał, że program wymaga przyzwyczajenia się, a rozpoczęcie pracy w pierwszej wersji programu, z którą się zapoznałem, było mało intuicyjne. Od tamtej pory autor, Igor Kmitowski, wprowadził wiele zmian do programu (zmiany wprowadzane są często, widać, że program nieustannie się rozwija), między innymi zmieniając część ikon, co ułatwia użytkownikowi rozpoczęcie pracy. W ostatniej wersji zmienił się też nieco wygląd programu, i choć autor dalej eksponuje zamiłowanie do kratki, teraz łatwiej ją wyłączyć. Przy okazji warto stwierdzić, że program oferuje dość duże możliwości modyfikacji aranżacji układu okien oraz wyglądu poszczególnych elementów, takich jak tło i czcionka poszczególnych okien, kolor znaczników itp., choć trzeba się przy tym sporo naklikać.
Oczywiście żaden program nie jest idealny, tu też można dopatrzyć się paru wad. Po pierwsze, irytuje brak zapisu znaczników w TM oraz fakt, że program wymusza podział na segmenty przy znacznikach (choć jest nadzieja – autor obiecał uwzględnić możliwość wykluczenia znaczników z segmentacji). Z segmentów źródłowych w TM giną ukośniki („/”). Brakuje funkcji analizy tekstu względem TM. Wyświetlane po uruchomieniu programu okno „Open project” oferuje raczej otwarcie pliku. Co prawda można go użyć do otwarcia projektu, ale znacznie wygodniej zrobić to z menu (inne foldery domyślne okienka przeglądania) i przydatność okna wydaje mi się problematyczna (choć może inni uznają je za przydatne). CafeTran ostrzega, jeśli w segmencie docelowym brak znaczników występujących w źródle, ale sprawdza tylko ich liczbę (choć dobre i to).
Osobną kwestią jest język interfejsu – w programie wykorzystano język angielski, co jest zrozumiałe w przypadku programu kierowanego do potencjalnych klientów z całego świata. Przydała by się jednak wersja spolszczona, bo wielu tłumaczy języków innych niż angielski narzeka na brak zlokalizowanych programów do lokalizacji. Co prawda dostępna jest instrukcja programu w języku polskim, ale miejscami bywa nieco niejasna (przydałaby się jej redakcja) i uaktualnienie by nadążyć za najnowszymi zmianami w programie.
Generalnie – zdecydowanie polecam przynajmniej wypróbowanie możliwości programu (wersja demonstracyjna ogranicza TM projektu do 50 jednostek), ponieważ oferuje on znakomity stosunek możliwości do ceny. W razie problemów autor udziela wyczerpującej pomocy. Stanowczo uważam, że CafeTran zasługuje na określenie „dobre, bo polskie”.
6 pings
[…] jest fakt, że filmy nie zawsze prezentują najnowsze wersje programów – np. w przypadku CafeTrana mamy do czynienia z wersją sprzed dwóch lat, co stanowi olbrzymią […]