Firma SDL zapowiada na czerwiec tego roku premierę nowej wersji swojego flagowego produktu, pakietu SDL Trados Studio 2009. Zapowiadają się rewolucyjne zmiany, które dla wielu mogą okazać się trudne do przełknięcia. Co nam szykuje gigant przodujący na rynku narzędzi CAT?
W ramach promocji nowej wersji oprogramowania SDL organizuje prezentacje online (tzw. webminars), podczas których prezentowane są w skrócie najważniejsze cechy nowego produktu, po czym można obejrzeć, jak wygląda on przy pracy. Imponuje lista haseł, którymi ozdobiono nowy pakiet:
- Integracja.
- Nowy silnik pamięci tłumaczeń – ReveleX.
- Obsługa formatów TMX i TBX.
- Funkcja AutoSuggest.
- QuickPlace – szybkie nakładanie formatowania testu.
- Dokumenty w formacie XLIFF.
- Dostęp do API, umożliwiający integrację z narzędziami innych firm.
Zacznijmy od integracji. Wersja 2007 (lub 7) pakietu, wypuszczona dwa lata temu, przyniosła nowy element, Trados Synergy. W założeniach było to narzędzie ułatwiające pracę, centralny punkt umożliwiający zarządzanie i kontrolę nad projektami, wygodną współpracę z biurami, planowanie… ale czy ktoś tego używa? Przyznam się, że przez ostatnie dwa lata uruchomiłem Synergy może dwa razy. Oczywiście sytuacja byłaby inna, gdyby stosowanie Synergy wymusiło na mnie któreś biuro przez korzystanie z funkcji pakietów. Ale skoro żadne z tego nie korzysta…
W najnowszej wersji nie uciekniemy już przed integracją – odpowiednik Synergy stanowi centralny element pakietu, tworząc środowisko przypominające choćby to znane z Acrossa.
Zakładki po lewej dają nam dostęp do funkcji związanych z zarządzaniem projektem, pamięciami tłumaczeń itp, natomiast główne okno umożliwia szybkie przejście to pracy nad konkretnym tłumaczeniem. Zarządzanie projektem umożliwia mn. wygodną kontrolę nad postępami pracy, oferując podgląd procentowego postępu tłumaczenia poszczególnych plików, łatwy dostęp do analizy plików itd. Przykład poniżej:
Przejdźmy do samego tłumaczenia. Przy otwieraniu dokumentu czeka nas pierwsza duża (i miła) niespodzianka – możemy korzystać więcej niż z jednej pamięci! Ba, dostępne opcje umożliwiają określenie, czy baza ma być modyfikowana, tylko do odczytu czy z aktualizacją, określenie punktowej wagi… Wreszcie.
Po otwarciu pliku – kolejny wstrząs. Wspominałem o integracji? Koniec z oknem Workbencha i tłumaczeniem w Wordzie. Dla wielu osób, które przyzwyczaiły się do tego systemu pracy, może to być poważnym problemem – praca z tekstem kojarzy im się z edytorem tekstowym. Cóż, wcale tak być nie musi. Trados od dawna oferował TagEdytora, z kolejnymi wersjami coraz lepsze i bardziej uniwersalne narzędzie to pracy z różnymi rodzajami plików. Inne firmy całkowicie odeszły od integracji z Wordem, wprowadzając układ „tabelkowy” – taki jak np. w SDLX, Across, DejaVu, Swordfish… (swoją drogą – czy to nie dzięki integracji z Wordem Trados utrzymuje tak wysoką pozycję na rynku?). Podobno układ „tabelkowy” jest znacznie bardziej optymalny i pozwala pracować znacznie szybciej – rozmawiałem z tłumaczami, który twierdzą, że w DejaVu pracują o 50-100% szybciej niż w Tadosie. Cóż, zobaczymy. W każdym razie przyszłość tłumaczeń w Tradosie wygląda tak:
Tekst tłumaczymy w tabelce na dole. Po prawej u góry mamy okno glosariusza z listą terminów, oznaczanych w tekście podobnie jak we wcześniejszych wersjach programu, czerwoną klamrą. Poniżej coś zupełnie nowego – podgląd dokumentu na żywo. Widać układ pliku, co umożliwia lepszą orientację w kontekście, włącznie z ilustracjami. Aktywny segment jest podświetlony, więc trudno się zgubić. Przyznam, że takie rozwiązanie jest o wiele wygodniejsze od wyświetlania plików źródłowych w oknie obok (jeśli dysponujemy np. plikiem w PDF). A przy okazji – będziemy mogli tłumaczyć pliki PDF! Bez potrzeby wyciągania z nich tekstu. Niestety, wynikiem nie będzie plik PDF, choć nie wiem jeszcze, jaki format otrzymamy pracując w ten sposób.
Samo wprowadzanie tekstu odbywa się z wykorzystaniem funkcji AutoSuggest – dostępnej np. w pakiecie OpenOffice. Rozpoczęcie wpisywania wyrazu spowoduje wyświetlenie listy potencjalnych słów, które możemy mieć na myśli. Zamiast wpisywać całe, długie słowo, wybierzemy je sobie i przechodzimy do następnego. Co ważne, na liście znajdą się też terminy ze słownika (glosariusza), co może przyspieszyć i ułatwić ich wpisywanie. Funkcja wydaje mi się dość kontrowersyjna – może być bardzo przydatna, może bardzo przeszkadzać – wszystko zależy od szczegółowej implementacji oraz np. sposobu wybierania słowa z listy. W przypadku języka polskiego utrudnieniem będzie także konieczność modyfikacji formy gramatycznej słowa – ale pozostaje nam tylko poczekać i przekonać się osobiście.
Edytor wyświetla tekst bez tagów, w sposób podobny jak w SDLX. Prawdę mówiąc, nie jestem fanem tej metody, ale tu także konieczne będzie osobiste wypróbowanie dostępnych sposobów kopiowania formatowania. Zdecydowanie nie odpowiada mi konieczność używania myszy do formatowania tekstu, choć z dostępnych informacji wynika, że skróty klawiaturowe wciąż będą działać, to nie bardzo wiem, jak można pożenić te dwa podejścia (tj. kopiowanie tagów i „malowanie” formatów). Poczekamy, zobaczymy.
Z ciekawych rzeczy dostępna będzie jeszcze automatyczna propagacja, czyli automatyczne podstawianie tłumaczenia do wszystkich identycznych segmentów znajdujących się dalej w tekście. Czytałem też o dopasowywaniu podsegmentów (subsegment matching, segment leveraging), ale nie znalazłem żadnych konkretów na ten temat. Zobaczymy.
Zapoznając się z nową wersją pakietu Trados można odnieść wrażenie, że SDL stara się nadgonić coraz większą przepaść dzielącą jej technologię od konkurencji, wprowadzając rozwiązania dostępne już w innych produktach. Niewątpliwie to dobry pomysł, natomiast nie wiem, czy wszystkie te pomysły są dobre (np. układ tabelaryczny). Przekonamy się już za kilka miesięcy. A na razie można składać zamówienia w przedsprzedaży.
2 pings