Firma SDL, producent oprogramowania Trados, ogłosiła nawiązanie strategicznego porozumienia z Language Weaver, firmą zajmującą się tworzeniem oprogramowania do tłumaczeń maszynowych. Biorąc pod uwagę fakt, że elementy tłumaczenia maszynowego są już dostępne w pakiecie Trados 2007, co oznacza to dla tłumaczy?
Language Weaver zajmuje się tzw. statystycznym tłumaczeniem maszynowym (statistical machine translation, SMT), oferując swój produkt głównie agencjom rządowym i partnerom OEM. SDL tworzy oprogramowanie do wspomagania tłumaczeń (Trados, SDLX) oraz oferuje tłumaczenia jako tzw. dostawca usług (Service Provider) dla biznesu. W ramach porozumienia o partnerstwie SDL zintegruje opracowany przez Language Weaver silnik SMT ze stroną internetową freetranslation.com, swoim systemem zarządzania tłumaczeniami (Translation Management System, TMS) oraz przyszłymi wersjami oprogramowania Trados, a także będzie z niego korzystać w ramach swoich inicjatyw tworzenia serwerów tłumaczeń Knowledge-based Translation Server (KbTS). Stosowany przez SDL mechanizm tłumaczeń maszynowych w oparciu o reguły zostanie zastąpiony znacznie lepszym mechanizmem statystycznym, na dodatek znacząco wzrośnie liczba obsługiwanych języków – w tej chwili Language Weaver obsługuje dwukierunkowo 24 języki, w tym polski. Language Weaver skorzysta na partnerstwie zyskując punkt wyjścia do klientów biznesowych bez potrzeby budowania kosztownej w utrzymaniu sieci sprzedaży.
Firmy przewidują wzrost popytu na tłumaczenie treści tworzonych przez użytkowników, co ułatwi komunikację i dzielenie się wiedzą w społecznościach online. W związku z tym zamierzają oferować połączenie tłumaczeń maszynowych i wykonywanych przez ludzi. Z wypowiedzi przedstawicieli firm wynika, że spodziewają się wprowadzenia przez klientów wymagających tłumaczeń dużych ilości tekstów technicznych modelu tłumaczeń mieszanych: około pięciu procent najtrudniejszych tekstów tłumaczone będzie przez ludzi, kolejne 20 procent zostanie przetłumaczone za pomocą usług KbTS, natomiast reszta treści, z których rzadko się korzysta, zostanie przetłumaczona wyłącznie maszynowo.
I tu rodzą się dwa pytania: po pierwsze o jakość tłumaczeń, po drugie o zapotrzebowanie na tłumaczy. Odnośnie tego pierwszego – cóż, proszę zwrócić uwagę na przewidywaną stratyfikację tłumaczeń. Wielkie międzynarodowe koncerny produkują mnóstwo dokumentacji, która jest bardzo rzadko wykorzystywana, jednak przepisy (krajowe i wewnętrzne) wymagają, by była dostępna w językach wszystkich przedstawicielstw. Jeśli więc powstanie, dajmy na to, okólnik dotyczący sposobu mycia rąk, to wiadomo, że nie jest to dokument, którym będziemy się chwalić przed klientami i jego tłumaczenie odbywa się na zasadzie minimalizacji kosztów. To, czym do tej pory zajmowali się przysłowiowi studenci, teraz zostanie przetłumaczone przez komputer. Oczywiście nie powstanie arcydzieło, ale też nikt tego nie wymaga. Ważne, by dokumentacja była zrozumiała. A to potrafi osiągnąć już całkiem sporo tego typu systemów. Drugi segment, to tłumaczenia bardziej specjalistyczne, wymagające dostosowania. Tu wchodzą systemy KbTS, stanowiące połączenie technologii tłumaczeń maszynowych z tłumaczem z krwi i kości. Dopiero najwyższy segment, najbardziej specjalistycznych i wymagających najwyższej jakości tłumaczeń zostanie zarezerwowany dla tłumaczy.
Jaki z tego wniosek? Osobiście widzę jeden – specjalizować się. W ciągu najbliższych lat zacznie spadać zapotrzebowanie na tłumaczy „ogólnych”, przynajmniej ze strony klientów korporacyjnych, a więc tych najbogatszych, skłonnych płacić dużo za tłumaczenie dobrej jakości. Drobni klienci zapewne też w dużym stopniu zadowolą się coraz lepszej jakości tłumaczeniem maszynowym – za wyjątkiem tłumaczeń uwierzytelnionych (przysięgłych). Zostanie nisza tłumaczeń specjalistycznych, wymagających dużych umiejętności i wiedzy z określonych dziedzin, więc warto inwestować w specjalizację.
Masz coś do powiedzenia? Własne przemyślenia? Podziel się nimi, chętnie przeczytam i podyskutuję.